wtorek, 16 listopada 2010

W rowie znalezione...;)) c.d. wariacji na temat boćwiny...;))

Postawiłem sobie za cel wypróbowanie jak najwięcej dań z tej rośliny, ale muszę jednak zrobić sobie małą przerwę i w najbliższym czasie postaram się wypróbować kilka przepisów znalezionych na blogu mojej sympatycznej znajomej/nieznajomej, które wzbudziły moje szczególne zainteresowanie...:))
 Bietole con aciughe
a po polskiemu bardziej Boćwina z anchois ;))

Na początek standard , czyli umyć i oddzielić ogonki od liści...liście można wykorzystać do zup lub jako przystawkę wg. innych przepisów... ja akurat oddałem królikom sąsiada w nadziei, że przynajmniej jeden trafi do mojej kuchni...;pp
Ogonki kroimy na kawałki około 5-10 cm i gotujemy w dobrze osolonej wodzie...
 na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek i wrzucamy posiekany czosnek...
drobna uwaga...nie doprowadzajcie go do stanu ze zdjęcia..wystarczy zeszklić, ja niestety przedobrzyłem...
 i kilka filecików anchois ...w momencie gdy anchois się już rozpuszczą całkowicie  wrzucamy dobrze odsączone ogonki pieprzymy (pieprzem znaczy się) i trzymamy na lekkim ogniu jeszcze ok 10 minut w końcówce posypując startym serem...dojrzałym odpowiednio w miarę możliwości...(czyt. śmierdzącym)
Tę potrawę należy spożyć na gorąco, czyli bezpośrednio po przygotowaniu...
mnie smakowało bardzo, ale następnym razem postaram się odsączyć nieco bardziej z oliwy...tym bardziej, że zjadłem ją z grzankami z grilla z kawałeczkiem masła...:))

Bietole al pomodoro znaczy w sosie pomidorowym...;))
Tym razem poszedłem na lenia...udusiłem podgotowane ogonki w sosie pomidorowym wzbogacając go o nieco większą niż zazwyczaj ilość pieprzu i pokaźną ilością startego dojrzałego sera...:)

to co mi się nasunęło już po fakcie...
!. powinienem użyć mniejszej ilości sosu i wtedy lepiej komponowało by się do chleba , z którym  to zjadłem
 2. gdybym pokroił boćwinę na nieco mniejsze kawałki w obecnej postaci potrawa stanowiłaby idealny dodatek do makaronu..np. penne
pod względem smakowym-bomba...:))


wszystkie potrawy popijam rosso, ale w tym przypadku zaryzykowałbym coś białego, ale raczej z wyższej półki niż vino da tavola..:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))