środa, 29 stycznia 2014

spaghetti... pistacje... anchois...

arść posiekanych pistacji na oliwę, ząbek czosnku, sztuk 2 anchois, kilka ząbków czosnku marynowanego i... no dobra...srujnąłem nieco bianco bezrozumnie, a raczej z premedytacją występując wbrew...
a do tego pędy cykorii na przegryzkę..;)
Obrazek

wtorek, 28 stycznia 2014

natchniony królik...bez karczocha...;)

tak mnie natchnienie natchnęło coby sobie królika zjeść... i tak sobie myślałem, bo karczoch jeden mi się ostał i czekał na zmiłowanie, żeby go...królika znaczy w towarzystwie tego karczocha...
zadobyłem królika...znaczy połowę, a tak dokładnie to nie całą, bo kazałem mojemu ulubionemu rzeźnikowi łeb sobie zostawić, coby mi wrażeń estetycznych ma talerzu nie psuł...
wróciłem do domu i okazało się, że karczoch się zdążył zniecierpliwić i sobie poszedł...
co prawda popsuł mi tym pierwotny plan, ale postanowiłem się nie poddawać...
obsmażyłem na złoto królika na oliwie zesmaczonej anchois... wrzuciłem drobno posiekaną cebulę, gałązkę szałwii... bo królik bez szałwii to grzech przecież... i sru bianco... tubylcze oliwki z zalewy solnej... i tak sobie pomyślałem, że skoro już te oliwki to i kaparów kilka wrzucę... laur, jałowiec...
a w zastępstwie karczocha cykoria...znaczy puntarelle... pokrywka...i dusiłem, aż wydusiłem takie dobre, że aż dumny z siebie jestem...;)

a królikowi, żeby mu smutno nie było marchewki dałem ...;)

Obrazek

Obrazek

czwartek, 16 stycznia 2014

wątróbka z karczochami, albo na odwrót..;)

muszę się ożenić... i to najlepiej z dwiema naraz, coby im lżej było...;>
kupiłem swego czasu cebule...duże, bo jednoosobowych nie było... i tak sobie pomyślałem, że bym może tak wątróbkę z cebulą...
poszedłem do mojego zaprzyjaźnionego i dopiero jak pocałowałem klamkę przypomniałem sobie, że dziś czwartek... znaczy dzień bez handlu...:(
całe szczęście, że otworzyli w pobliżu bardziej kapitalistyczny sklep, który też nie wiedział, że dziś czwartek...zadobyłem...;>
ale jak wszedłem do domu przypomniało mi się, że przecież mam jeszcze karczochy...kupiłem kiedyś zamiast czosnku...
znaczy rzuciłem na oliwę czosnek ( kupiłem zamiast ziemniaków), dorzuciłem karczochy... i sru... wody...:(
po 10 minutach dorzuciłem wątróbkę, kilka listków szałwii, pieprz, sól, kapka balsamico i natka pietruszki na koniec...
bardzo dobre było..:)
ale z bianco byłoby lepsze..;>
Obrazek

środa, 15 stycznia 2014

surówka z radicchio...;)

 Podobno dawno mnie tu nie było...
fakt... jakoś ostatnio dopadły mnie różne upierdliwości zdrowotne rzutujące również na styl żywienia...;)
co prawda mogłoby to stanowić wyzwanie do wymyślania nowych przepisów, ale w połączeniu z brakiem czasu skutkowało menu raczej monotonnym i mało interesującym...
Kluczowym i niezastąpionym składnikiem mojej diety w ciągu ostatnich 2 miesięcy były i są nadal brzoskwinie, najlepiej w stanie nieprzetworzonym i sok brzoskwiniowy...
no ale ileż można...:DDD
tak w ramach zabawy w chowanego, żeby już na te brzoskwinie nie patrzeć, wymiąchałem brzoskwinie z radicchio i kurczakiem, majonez z czosnkiem, solą, pieprzem i balsamico, i tak mi się to miąchanie spodobało, że potem jeszcze razem to wszystko... ;)
co prawda opcja "włoska" przepisu nakazuje pomarańcze i pomija milczeniem kurczaka, ale i tak wyszło dobre...
mogę polecić...:)
Obrazek