się zainspirowałem pleśnią od koleżanki... znaczy sosem..;)
znaczy ta gorgonzola, co ją ostatnio kupiłem nie najwyższych lotów była i postanowiłem zużytkować ją w bardziej smakowity sposób niż do zakąszania bianco...:D
znalazłem w lodówce cukinię..pociąłem ją na kosteczki i sru na oliwę z czosnkiem i peperoncino..
podzieliłem się z bidulką bianco i wrzuciłem wspomnianą gorgonzolę..;)
chlusnąłem dwie chochelki bulionu..zredukowałem, popieprzyłem, bo cukinia lubi pieprz..dałem gałki muszkatołowej...(dyplomatycznie wybrnąłem z użycia trudnego słowa..;D) wrzuciłem makaron... poczekałem kilka minut, żeby się zaromatyzowało...
i skonsumowałem..że niby zjadłem..z bianco oczywiście..
Puglia...królestwo wina i oliwy...kuchnia włoska w pełnym tego słowa znaczeniu... Kilka słów na temat regionu, kuchni...bazy turystycznej... kilka porad gdzie warto zajrzeć, i które miejsca omijać szerokim łukiem...:)
poniedziałek, 30 stycznia 2012
czwartek, 26 stycznia 2012
pizza fritta..albo jakoś tak..;D
zgodnie ze starożytnym włoskim przepisem na pizzę wymiąchałem pół kilo mąki z drożdżami i drugie pół z solą..jak już sobie odpoczęło to wymiąchałem razem ..i do lodówki..
posiekałem pomidory suszone,peperoncino, anchois i cime di rape..dodałem oliwek i wymiąchałem z ciastem....
porobiłem kuleczki..
a jak nieco podrosły sru do frytkownicy..
a teraz sobie mogę zagryzać bianco..;)
posiekałem pomidory suszone,peperoncino, anchois i cime di rape..dodałem oliwek i wymiąchałem z ciastem....
porobiłem kuleczki..
a jak nieco podrosły sru do frytkownicy..
a teraz sobie mogę zagryzać bianco..;)
środa, 25 stycznia 2012
taki sobie nalesnikowy zawijaniec...;)
sobie wczoraj niby bigos z końcówkami żeberek zrobiłem, ale mi bydlę jakieś całe mięcho z kapusty wyżarło...więc sobie wymyśliłem, że zrobię krokiety..z kapustą znaczy..z tego niby bigosu...;)
i eksperymenta sobie zrobiłem..udanego zresztą...:D
nasmażyłem stertę naleśników..
i poszedłem do sklepu po bułkę tartą...
w sumie i tak zapomniałem..jutro pójdę jeszcze raz...;)
kupiłem za to mortadelę..nie lubię tak samo jak i naleśników, ale już kilka lat nie jadłem, a po za tym tak mi wizualnie pasowała wielkością do naleśnika...
ugrillowałem sobie cukinie..w lodówce znalazłem..:D
a potem sru...
mortadelę na naleśnika, cukinię na mortadelę,anchois na cukinię,posiekane kapary na anchois,chrzan na kapary, cebulę na chrzan...posypałem startym serem i popieprzyłem trzykolorowo..
zawinąłem, żeby nikt nie zobaczył co jest w środku i sru na oliwę z czosnkiem... podlałem bianco coby się nie przypaliło i rzuciłem pociętych pomidorów...
i eksperymenta sobie zrobiłem..udanego zresztą...:D
nasmażyłem stertę naleśników..
i poszedłem do sklepu po bułkę tartą...
w sumie i tak zapomniałem..jutro pójdę jeszcze raz...;)
kupiłem za to mortadelę..nie lubię tak samo jak i naleśników, ale już kilka lat nie jadłem, a po za tym tak mi wizualnie pasowała wielkością do naleśnika...
ugrillowałem sobie cukinie..w lodówce znalazłem..:D
a potem sru...
mortadelę na naleśnika, cukinię na mortadelę,anchois na cukinię,posiekane kapary na anchois,chrzan na kapary, cebulę na chrzan...posypałem startym serem i popieprzyłem trzykolorowo..
zawinąłem, żeby nikt nie zobaczył co jest w środku i sru na oliwę z czosnkiem... podlałem bianco coby się nie przypaliło i rzuciłem pociętych pomidorów...
piątek, 20 stycznia 2012
pasta con cozze e puntarelle..;)
ze sklepu wróciłem..;)
po cozze byłem, bo tak sobie wymyśliłem, żeby je zrobić z puntarelle czyli zawiązkami pędów cykorii..;)
przygotowałem i podgotowałem puntarelle...
otworzyłem cozze...znaczy same się otworzyły w garnku...;)
a potem to już poszło..czosnek na oliwę..potem cozze i bianco..potem puntarelle i kawałki pomidorów..:)
należy pamiętać o pieprzu...zarówno cozze, jak i puntarelle lubią pieprz..:)
po cozze byłem, bo tak sobie wymyśliłem, żeby je zrobić z puntarelle czyli zawiązkami pędów cykorii..;)
przygotowałem i podgotowałem puntarelle...
otworzyłem cozze...znaczy same się otworzyły w garnku...;)
a potem to już poszło..czosnek na oliwę..potem cozze i bianco..potem puntarelle i kawałki pomidorów..:)
należy pamiętać o pieprzu...zarówno cozze, jak i puntarelle lubią pieprz..:)
środa, 18 stycznia 2012
łopatka w pomarańczach...;)
sobie w ramach roztargnienia zadobyłem łopatki kawalątek..znaczy dwa...
natarłem zmiażdżonym z solą, natką i odrobiną ziółek, czosnkiem..pokropiłem oliwą i balsamico i do lodówki..;)
jak doszło do siebie walnąłem na dobrze rozgrzaną oliwę i po chwili podzieliłem się bianco..
poddusiłem..i zeżarłem... z ziemniakami gotowanymi w oleju i pesto genovese..znaczy ziemniaki z pesto..;)
natarłem zmiażdżonym z solą, natką i odrobiną ziółek, czosnkiem..pokropiłem oliwą i balsamico i do lodówki..;)
jak doszło do siebie walnąłem na dobrze rozgrzaną oliwę i po chwili podzieliłem się bianco..
poddusiłem..i zeżarłem... z ziemniakami gotowanymi w oleju i pesto genovese..znaczy ziemniaki z pesto..;)
wtorek, 17 stycznia 2012
Wyłudzone obiady ... torta pasqualina...;)
sobie wyłudziłem wczoraj...
co prawda 3 miesiące za wcześnie, bo to danie tradycyjno wielkanocne jest, ale żołądek nie protestował...
Torta Pasqualina
maka,sól, woda i oliwa- wyrobić ciasto i rozwałkować 4 placki cieniutkie..
wyłożyć na blaszce jeden na drugim 2 placuszki..
farsz{ karczochy, boćwina lub inne zielsko wymieszane z parmiggiano...ricotta i na ricottę wbija się jajka..znaczy tak jak sadzone..
przykrywa się pozostałymi dwoma plackami i do pieca...
co prawda 3 miesiące za wcześnie, bo to danie tradycyjno wielkanocne jest, ale żołądek nie protestował...
Torta Pasqualina
maka,sól, woda i oliwa- wyrobić ciasto i rozwałkować 4 placki cieniutkie..
wyłożyć na blaszce jeden na drugim 2 placuszki..
farsz{ karczochy, boćwina lub inne zielsko wymieszane z parmiggiano...ricotta i na ricottę wbija się jajka..znaczy tak jak sadzone..
przykrywa się pozostałymi dwoma plackami i do pieca...
poniedziałek, 16 stycznia 2012
tiella pugliese..;)
tiella pugliese...
znaczy..
na oliwę plasterki ziemniaków, cebula, czosnek a na to cozze...
natka pietruszki, i ryż..pomidory i ziemniaki, a na wierzch starty ser...:)
podlać wodą , przykryć i włożyć do piekarnika... :)
znaczy..
na oliwę plasterki ziemniaków, cebula, czosnek a na to cozze...
natka pietruszki, i ryż..pomidory i ziemniaki, a na wierzch starty ser...:)
podlać wodą , przykryć i włożyć do piekarnika... :)
niedziela, 15 stycznia 2012
Spaghetti z cukinią..;)
sobie niby miałem zrobić spaghetti alle sarde, ale jakoś tak pokrętnie zmieniłem plany i zrobiłem spaghetti alle zuchine... znaczy z cukinia..;)
wrzuciłem rodzynki do wrzątku..posiekałem cukinię...
zwróćcie uwagę na mistrzostwo i precyzję cięcia..;DD
wrzuciłem na oliwę posiekany czosnek, peperoncino i kilka ząbków marynowanego, a potem dorzuciłem rodzynki i cukinie..;)
jak już miała dosyć..znaczy najwyraźniej za gorąco jej było..to ugasiłem chlustem bianco i po odparowaniu popieprzyłem, posoliłem i dodałem pomidory krojone ...
walnąłem do środka ugotowane z nasionami kopru spaghetti , dodałem pecorino...
i zjadłem ze smakiem i z surowymi zawiązkami pędów cykorii... i bianco oczywiście...;)
wrzuciłem rodzynki do wrzątku..posiekałem cukinię...
zwróćcie uwagę na mistrzostwo i precyzję cięcia..;DD
wrzuciłem na oliwę posiekany czosnek, peperoncino i kilka ząbków marynowanego, a potem dorzuciłem rodzynki i cukinie..;)
jak już miała dosyć..znaczy najwyraźniej za gorąco jej było..to ugasiłem chlustem bianco i po odparowaniu popieprzyłem, posoliłem i dodałem pomidory krojone ...
walnąłem do środka ugotowane z nasionami kopru spaghetti , dodałem pecorino...
i zjadłem ze smakiem i z surowymi zawiązkami pędów cykorii... i bianco oczywiście...;)
Spaghetti allo sgombro...znaczy makaron z makrelą...
no więc biedny i zmarznięty wróciłem do domu...znaczy tak o 18 zjadłem pastę fagioli, wlałem sobie żołądkowej gorzkiej i zacząłem myśleć o kolacji...;)
i postanowiłem zrobić tak odwrotnie coś...
spaghetti allo sgombro...znaczy makaron z makrelą...po polskiemu...;)
ugotowałem do połowy spaghetti...
a w międzyczasie posiekałem cebule i rzuciłem na oliwę..potem wrzuciłem makrelę i kapary i chwilkę później rodzynki...
no i wlałem mu sgombrowi jednemu resztę z butelki co by w makrelę się przeobraził..;P
jak już wychlał wszystko to popieprzyłem, posoliłem i przygniotłem go tym twardym makaronem..;)
i coby było odwrotnie dorzuciłem posiekany drobniutko czosnek i pietruszkę...no i pieprzu mu jeszcze walnąłem..niech se nie myśli..;P
miąchałem, podrzucałem, wody spod makaronu dodawałem...aż w końcu...
na dole to najlepsze zostaje zawsze...;)
a tak w ogóle to jest przepis sycylijski rodem z Messiny...tyle , że tam penne zamiast spaghetti używają i dodają razem z rodzynkami pinoli..nie miałem..:(...
i postanowiłem zrobić tak odwrotnie coś...
spaghetti allo sgombro...znaczy makaron z makrelą...po polskiemu...;)
ugotowałem do połowy spaghetti...
a w międzyczasie posiekałem cebule i rzuciłem na oliwę..potem wrzuciłem makrelę i kapary i chwilkę później rodzynki...
no i wlałem mu sgombrowi jednemu resztę z butelki co by w makrelę się przeobraził..;P
jak już wychlał wszystko to popieprzyłem, posoliłem i przygniotłem go tym twardym makaronem..;)
i coby było odwrotnie dorzuciłem posiekany drobniutko czosnek i pietruszkę...no i pieprzu mu jeszcze walnąłem..niech se nie myśli..;P
miąchałem, podrzucałem, wody spod makaronu dodawałem...aż w końcu...
na dole to najlepsze zostaje zawsze...;)
a tak w ogóle to jest przepis sycylijski rodem z Messiny...tyle , że tam penne zamiast spaghetti używają i dodają razem z rodzynkami pinoli..nie miałem..:(...
Spaghetti z karczochami..;)
jako, ze mi humor opadł...humor zaznaczam...to sobie pomyślałem, że co się mam samemu wkurzać..zrobiłem sobie zakupa za całe 2 euro...uśmiech i szalotkę dostałem w gratisie...;)
Karczochy obrałem, poćwiartkowałem i wrzuciłem do wody z cytryną..żeby nie szczerniały...
Na oliwie od baby zeszkliłem szalotkę i czosnek...
chlupnąłem bianco...nie zapominając oczywiście o dokładnym spróbowaniu, czy aby się nie zepsuło i wrzuciłem odcedzone karczochy...;)
po kilku minutach odcedziłem ugotowany nieco bardziej al dente makaron i wrzuciłem wszystko na patelnię dodając nieco startego pecorino i pieprz..:)
Karczochy obrałem, poćwiartkowałem i wrzuciłem do wody z cytryną..żeby nie szczerniały...
Na oliwie od baby zeszkliłem szalotkę i czosnek...
chlupnąłem bianco...nie zapominając oczywiście o dokładnym spróbowaniu, czy aby się nie zepsuło i wrzuciłem odcedzone karczochy...;)
po kilku minutach odcedziłem ugotowany nieco bardziej al dente makaron i wrzuciłem wszystko na patelnię dodając nieco startego pecorino i pieprz..:)
Wyłudzone obiady ... karczochy na sposób sycylijski...;)
Ostatnio jestem tak zakręcony, że albo nie mam czasu na gotowanie, albo na uzupełnianie bloga...
nie odmawiam sobie jednak jedzenia, więc mam zapas obfotografowanych przepisów, które powoli będę starał się pokazać...:)
wyłudziłem sobie, a raczej zostałem wyłudzony na obiad... w sumie to nawet gdybym bardzo nie miał ochoty na robienie zdjęć, zostałbym do tego zmuszony, bo moi znajomi są przyzwyczajeni, że nie zaczną jeść dopóki nie obfotografuję...:D
Pewnie jest przewidziany jakiś specjalny zestaw mąk piekielnych za karę, ale trudno...poświęcę się...;)
Oczyszczone i nieco otwarte karczochy faszerowane są mieszaniną cebuli, czosnku i natki pietruszki ...
upchnięte w garnku ogonkami do dołu...chlust oliwy i woda do około połowy wysokości garnka...
po około 30 minutach gotowania pod przykryciem możemy zaczynać ucztę..:)
przepis ten pochodzi jak już wspomniałem z Sycylii i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie w rodzinie mojego znajomego...:)
nie odmawiam sobie jednak jedzenia, więc mam zapas obfotografowanych przepisów, które powoli będę starał się pokazać...:)
wyłudziłem sobie, a raczej zostałem wyłudzony na obiad... w sumie to nawet gdybym bardzo nie miał ochoty na robienie zdjęć, zostałbym do tego zmuszony, bo moi znajomi są przyzwyczajeni, że nie zaczną jeść dopóki nie obfotografuję...:D
Pewnie jest przewidziany jakiś specjalny zestaw mąk piekielnych za karę, ale trudno...poświęcę się...;)
Oczyszczone i nieco otwarte karczochy faszerowane są mieszaniną cebuli, czosnku i natki pietruszki ...
upchnięte w garnku ogonkami do dołu...chlust oliwy i woda do około połowy wysokości garnka...
po około 30 minutach gotowania pod przykryciem możemy zaczynać ucztę..:)
przepis ten pochodzi jak już wspomniałem z Sycylii i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie w rodzinie mojego znajomego...:)
czwartek, 12 stycznia 2012
Frittata z cykorią...;)
sobie zadobyłem drogą kupna..w sensie nie wyłudziłem..cykorię na rynku..
liście zewnętrzne obgotowałem na parze nieco..
potem pociąłem i walnąłem, jak bianco odparowało oczywiście, na oliwę z masłem, anchois , czosnkiem i peperoncino...
dosmaczyłem pieprzem i solą..kilka kropel balsamico..chlust sosu sojowego...
połowę zostawiłem sobie do mięsa..znaczy w sensie warzywka,
a połowę zeżarłem z bezmięsnymi jajkami..i serem..
znaczy frittatę sobie zrobiłem...:)
liście zewnętrzne obgotowałem na parze nieco..
potem pociąłem i walnąłem, jak bianco odparowało oczywiście, na oliwę z masłem, anchois , czosnkiem i peperoncino...
dosmaczyłem pieprzem i solą..kilka kropel balsamico..chlust sosu sojowego...
połowę zostawiłem sobie do mięsa..znaczy w sensie warzywka,
a połowę zeżarłem z bezmięsnymi jajkami..i serem..
znaczy frittatę sobie zrobiłem...:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)