miałem w lodówce 1/2 cebuli i tak kombinowałem co by tu zrobić do zjedzenia, żeby ją zużyć zanim wyschnie...nawet przez moment mi przemknęło, żeby zrobić krążki cebuli smażone w cieście, ale wzdłużne pół mam, więc idea upadła...;)
sobie popatrzyłem w necie..,
posiekałem czosnek, pomidora suszonego i czarne oliwki...
czosnek wrzuciłem na oliwę..potem wrzuciłem rozdrobnionego tuńczyka i chlusnąłem bianco, dorzuciłem pomidora,oliwki i garść kaparów, a po chwili chlusnąłem nieco balsamico...
potem podlałem nieco wodą spod makaronu..wymieszałem razem ciągle mieszając...
i zjadłem penne rigate al tonno con olive nere..;P
błąd logistyczny popełniłem, bo sosu zrobiłem normalnie, a makaronu ugotowałem tylko jedną porcję..:(
nic to..teraz sobie zjem jajecznicę z cebulą..;PP
Puglia...królestwo wina i oliwy...kuchnia włoska w pełnym tego słowa znaczeniu... Kilka słów na temat regionu, kuchni...bazy turystycznej... kilka porad gdzie warto zajrzeć, i które miejsca omijać szerokim łukiem...:)
sobota, 22 października 2011
niedziela, 16 października 2011
risotto all'uva sultanina...;)
dzisiaj przygotowałem bardzo wyczerpujące psychicznie i fizycznie danie...dlatego zaraz idę odpocząć nieco..;)
risotto all'uva sultanina...znaczy z rodzynkami...;P
rodzynki kazali zamoczyć na kilka godzin w wódce...
zamoczyłem..ale we śliwowicy..;))
na masełku kazali podsmażyć drobno posiekaną cebulę i podlać wódką...
podlałem...znaczy śliwowicą...
kazali wsypać i podprażyć ryż..;)
malutki łyczek śliwowicy..znaczy doustnie zażyłem, bo jakoś tak grypowo wokół...;PP
no i podlewałem rosołem z bollito i mieszałem i podlewałem...a na 5 minut przed końcem wrzuciłem rodzynki i posiekane peperoncino...
wyłączyłem, wrzuciłem na wierzch kawałek masła i hojnie posypałem parmiggiano...i zostawiłem coby się przegryzło...
w ramach oczekiwania skontrolowałem śliwowicę..
no i zjadłem z bianco..i idę odpocząć sobie..:))
risotto all'uva sultanina...znaczy z rodzynkami...;P
rodzynki kazali zamoczyć na kilka godzin w wódce...
zamoczyłem..ale we śliwowicy..;))
na masełku kazali podsmażyć drobno posiekaną cebulę i podlać wódką...
podlałem...znaczy śliwowicą...
kazali wsypać i podprażyć ryż..;)
malutki łyczek śliwowicy..znaczy doustnie zażyłem, bo jakoś tak grypowo wokół...;PP
no i podlewałem rosołem z bollito i mieszałem i podlewałem...a na 5 minut przed końcem wrzuciłem rodzynki i posiekane peperoncino...
wyłączyłem, wrzuciłem na wierzch kawałek masła i hojnie posypałem parmiggiano...i zostawiłem coby się przegryzło...
w ramach oczekiwania skontrolowałem śliwowicę..
no i zjadłem z bianco..i idę odpocząć sobie..:))
piątek, 7 października 2011
Wyłudzone obiady ... panzerotti fritti...;)
Znajomi zaprosili mnie na obiad...;))
znaczy niespodzianka miała być...
no i tak sobie pomyślałem jak te szparagi zobaczyłem , które Peppino w rowie nazbierał, że coś z tym będzie...
ale d..a... pierogi były... znaczy takie... troszkę większe...;)
panzerotti fritti czyli..
zrobiła 21 i chyba tylko dlatego, że się uparłem, że nie pojadę do domu dopóki choć jeden zostanie te 2 ostatnie dostałem na wynos...;)
znaczy niespodzianka miała być...
no i tak sobie pomyślałem jak te szparagi zobaczyłem , które Peppino w rowie nazbierał, że coś z tym będzie...
ale d..a... pierogi były... znaczy takie... troszkę większe...;)
panzerotti fritti czyli..
zrobiła 21 i chyba tylko dlatego, że się uparłem, że nie pojadę do domu dopóki choć jeden zostanie te 2 ostatnie dostałem na wynos...;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)