sobie na lenia poszedłem, ale głodny jak pies bury byłem...
a jakoś tak mnie naszło, bo sobie włoską tradycję nakazującą spożywanie dania w Nowy Rok we właściwym czasie odpuściłem...;)
sobie selera posiekałem i rzuciłem na oliwę od baby i masło..
na to walnąłem soczewicę, poddusiłem, popieprzyłem, posoliłem
i tradycji stało się zadość...;))
Puglia...królestwo wina i oliwy...kuchnia włoska w pełnym tego słowa znaczeniu... Kilka słów na temat regionu, kuchni...bazy turystycznej... kilka porad gdzie warto zajrzeć, i które miejsca omijać szerokim łukiem...:)
piątek, 18 lutego 2011
czwartek, 17 lutego 2011
wyłudzone przepisy odsłona 5...;))
nie było mnie chwilkę, bo zajęty byłem wyłudzactwem...;))
fakt, że wyłudziłem więcej, ale się wstydziłem zdjęcia robić...
teraz się już nie wstydzę...;P
znaczy zaaklimatyzowałem się...;))
no więc se wyłudziłem pasta fagioli i przyznam szczerze , że pierwszy raz spotkałem się tutaj z tym daniem z użyciem tego właśnie typu makaronu...
mama mojego kolegi, której należy oddać pokłon za wyśmienitą i prostą kuchnię, posiada niezwykły dar minimalizowania składników w celu uzyskania jak najlepszego smaku potrawy...:)
a na drugie zraz "koniowy" zawijany...w środek sera i szynki nawkładali...;)
i bakłażan duszony w zrazowym sosie...z pomidorami oczywiście...;PP
i cykoria i zanguni (to takie cóś ostopodobne) gotowane i polane strużką oliwy..;))
fakt, że wyłudziłem więcej, ale się wstydziłem zdjęcia robić...
teraz się już nie wstydzę...;P
znaczy zaaklimatyzowałem się...;))
no więc se wyłudziłem pasta fagioli i przyznam szczerze , że pierwszy raz spotkałem się tutaj z tym daniem z użyciem tego właśnie typu makaronu...
mama mojego kolegi, której należy oddać pokłon za wyśmienitą i prostą kuchnię, posiada niezwykły dar minimalizowania składników w celu uzyskania jak najlepszego smaku potrawy...:)
a na drugie zraz "koniowy" zawijany...w środek sera i szynki nawkładali...;)
i bakłażan duszony w zrazowym sosie...z pomidorami oczywiście...;PP
i cykoria i zanguni (to takie cóś ostopodobne) gotowane i polane strużką oliwy..;))
czwartek, 3 lutego 2011
powiedzmy piadine cz.2 ..;))
Wiem...już było...
ale jakoś tak mi ten temat nie dawał spokoju, że w ramach eksperymentów co można zrobić z ciasta na pizzę..wyprodukowałem kilka... no kilkanaście...;))
przyznaję..raczej takie niewielkie robiłem... o średnicy ok 20 cm... ale urzekły mnie swoją uniwersalnością... można do środka włożyć niemal wszystko...
były więc z szynką, pomidorem serem i majonezem...
były z kurczakiem z cukinią i ryżem w sosie majonezowym...
a w najbliższym czasie pokombinuję z krewetkami..:))
ale jakoś tak mi ten temat nie dawał spokoju, że w ramach eksperymentów co można zrobić z ciasta na pizzę..wyprodukowałem kilka... no kilkanaście...;))
przyznaję..raczej takie niewielkie robiłem... o średnicy ok 20 cm... ale urzekły mnie swoją uniwersalnością... można do środka włożyć niemal wszystko...
były więc z szynką, pomidorem serem i majonezem...
były z kurczakiem z cukinią i ryżem w sosie majonezowym...
wtorek, 1 lutego 2011
risotto krewetkowe o smaku krewetkowym i z krewetkami... ;)
żeby nie to, że mnie kolega wkurzył goopimi pytaniami to bym
sobie trudu nie zadał...;PP
risotto krewetkowe o smaku krewetkowym i z krewetkami...
bo kiedyś tylko o smaku krewetkowym zrobiłem z racji łakomstwa...zeżarłem krewetki zanim zacząłem gotować risotto...;))
najpierw to sobie obrałem krewetki i z części niejadalnej
ugotowałem rosołek..
czosnek na oliwę od baby...
ryż na czosnek i na oliwę od baby...
i jak już ma dość to białym winem go...
a jak wytrzeźwieje nieco to rosołek...
i tak z tym rosołkiem do znudzenia, a jak już widać, że za
chwilę ryż będzie gotowy...
części jadalne krewetek... tak przy trzecim od końca podlaniu rosołkiem...;)
potem to już tylko masełko, pieprz i natka pietruszki, ale nie
miałem wystarczającej ilości...
przykrywamy na chwilkę po wymieszaniu...
i smacznego..
sobie trudu nie zadał...;PP
risotto krewetkowe o smaku krewetkowym i z krewetkami...
bo kiedyś tylko o smaku krewetkowym zrobiłem z racji łakomstwa...zeżarłem krewetki zanim zacząłem gotować risotto...;))
najpierw to sobie obrałem krewetki i z części niejadalnej
ugotowałem rosołek..
czosnek na oliwę od baby...
ryż na czosnek i na oliwę od baby...
i jak już ma dość to białym winem go...
a jak wytrzeźwieje nieco to rosołek...
i tak z tym rosołkiem do znudzenia, a jak już widać, że za
chwilę ryż będzie gotowy...
części jadalne krewetek... tak przy trzecim od końca podlaniu rosołkiem...;)
potem to już tylko masełko, pieprz i natka pietruszki, ale nie
miałem wystarczającej ilości...
przykrywamy na chwilkę po wymieszaniu...
i smacznego..
Subskrybuj:
Posty (Atom)