Ostatnio jestem tak zakręcony, że albo nie mam czasu na gotowanie, albo na uzupełnianie bloga...
nie odmawiam sobie jednak jedzenia, więc mam zapas obfotografowanych przepisów, które powoli będę starał się pokazać...:)
wyłudziłem sobie, a raczej zostałem wyłudzony na obiad... w sumie to nawet gdybym bardzo nie miał ochoty na robienie zdjęć, zostałbym do tego zmuszony, bo moi znajomi są przyzwyczajeni, że nie zaczną jeść dopóki nie obfotografuję...:D
Pewnie jest przewidziany jakiś specjalny zestaw mąk piekielnych za karę, ale trudno...poświęcę się...;)
Oczyszczone i nieco otwarte karczochy faszerowane są mieszaniną cebuli, czosnku i natki pietruszki ...
upchnięte w garnku ogonkami do dołu...chlust oliwy i woda do około połowy wysokości garnka...
po około 30 minutach gotowania pod przykryciem możemy zaczynać ucztę..:)
przepis ten pochodzi jak już wspomniałem z Sycylii i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie w rodzinie mojego znajomego...:)





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))