Co prawda nie udało mi się namówić żadnego Włocha na skosztowanie tego specjału i żaden z zapytanych nie przyznawał się do znajomości tegoż, ale ja od czasu do czasu w letnie upały robię tak:
na porządnym kawałku kurczaka gotuję gar rosołu...na końcowym etapie wyciągam kurczaka i wrzucam botwinkę...lub tylko buraczki, bo niestety nie zawsze jest dostępna...
Zostawiam do wystygnięcia...dolewam zimnego zsiadłego mleka i dodaję posiekaną sałatę, cienko poszatkowaną młodą cukinię lub ogórki, gotowane na twardo jajko (ma być gęsta) i wrzucam do lodówki...
Na drugi dzień, żaden upał mi nie straszny...:))
Następnym daniem , którego miejscowi nie znają , a wręcz uważają za szkodliwe, są ziemniaki ze zsiadłym mlekiem...wzbogacam je bądź cebulką podsmażaną na oliwie od baby, bądź też jajkiem sadzonym...;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))