znalazłem boćwinę..;))
wiem... była już... ale jeszcze nie w tym wydaniu...;))
Myślą przewodnią było przygotowanie jakiejś przekąski...tak do wina...żeby sobie od czasu do czasu przegryźć małe co nieco...:)
Ale wracajmy do kuchni...
oddzieliłem liście od łodyżek, umyłem i ugotowałem osobno w posolonej wodzie...
wyjąłem i odsączyłem...
Nie chodzi mi tutaj o sprzedawanie przepisu, ale o pokazanie jak można szybko, niskim nakładem kosztów i czasu zrobić w kuchni coś dobrego ...
kiedyś w ramach zakładu przygotowałem ucztę z 10 potraw z ziemniaka... kazda miała inny smak i inny wygląd, a mój rywal po spróbowaniu piątej z rzędu przestał zadawać już pytanie : " z czego to jest...??"
następnie posiekałem cebulę i czosnek... i połowę wrzuciłem na rozgrzaną oliwę od baby z dodatkiem olio santo i peperoncino...
pozostałą cebulę dorzuciłem do liści, a czosnek na patelnię z oliwą od baby i olio santo...;))
do liści dorzuciłem posiekane kapary , a do rondelka z peperoncino w całości...
w momencie kiedy czosnek był zeszklony dorzuciłem tam liści... do rondelka z cebulą natomiast łodyżki...
liście po z aromatyzowaniu ich wyrzuciłem na miskę, a do rondelka z łodyżkami dodałem posiekanych pomidorów...
poddusiłem nieco i starłem pecorino...
połowę pecorino wrzuciłem do miski z liśćmi, dodałem jajko, gałki muszkatołowej i popieprzyłem...
no i wymiąchałem oczywiście, a nawet dodałem nieco bułki tartej dla uzyskania właściwej konsystencji ...
Łodyżki wyłączyłem popieprzyłem i dodałem pecorino... z liści natomiast ulepiłem kuleczki i usmażyłem na głębokim oleju..:))
O ile pierwsze smaczniejsze jest na ciepło...dając jednak kilka minut na przejście smakami, o tyle kuleczki można z powodzeniem zjadać na zimno..:))
jeszcze taka drobna uwaga techniczna... jeśli komuś nie odpowiada wygląd zewnętrzny kuleczek wystarczy je obtoczyć w jajku i bułce tartej..ja użyłem tylko mąki, więc wyszły w kolorze maskującym..;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))