Sobie pozwoliłem na mały żarcik kulinarny, aczkolwiek z głeboko patriotycznym podtekstem.
Wg moich informacji Włosi nie przyrządzają klusków na parze... jeśli jest inaczej proszę o informacje na ten temat. W sumie to nie wiem dlaczego..możliwe, że nie zdążą zżerając ciasto drożdżowe w postaci pizzy...???;))
W każdym razie postanowiłem wnieść swój wkład w zacieśnienie polsko-włoskiej przyjaźni kulinarnej i od kilku dni z moim przyjacielem, właścicielem restauracji, Christianem usiłujemy znaleźć jak najlepsze połączenie...akceptowalne przez włoskie podniebienia i szowinizm.
Próbowaliśmy z sosem łososiowym, all'arrabiata... były dobre, ale dzisiejszej nocy odkryłem wręcz cudowne połączenie...
aglio, olio, peperoncino i anchois...
Nie będę opisywał jak robiłem ciasto, bo jak sobie pomyślę o czekającym mnie sprzątaniu kuchni to już mi się odechciewa... dodałem nieco więcej cukru niż zalecają znane mi przepisy..
czosnek, anchois i peperoncino posiekałem...
rzuciłem na rozgrzaną oliwę od baby i pozwoliłem przejść smakami...
wynik przeszedł moje oczekiwania... naprawdę serdecznie polecam i mam nadzieję, że i klienci restauracji zachwycą się tym smakiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))