tak bez tytułu, bo nie wiem, jak to ładnie powiedzieć...a w każdym razie tak, żeby było w miarę kulturalnie...;)
Z powodu "bez powodu" jakoś tak mi dzisiaj od samego rana ciśnienie rosło...
więc w ramach relaksu zrobiłem jakiś zakup i oddałem się relaksowi ...
Znaczy ten stres zacząłem rozładowywać...
więc tak...;)
na pierwsze pierwsze była pasta fagioli...bez zdjęcia, bo byłem głodny...
na drugie
i sałata...
w ramach terapii :
posiekałem cebulę i czosnek i wypatroszyłem bakłażana
wrzuciłem to wszystko na wrzącą oliwę...od baby oczywiście...popieprzyłem i dodałem peperoncino...
jak już miało dość wywaliłem z patelni, odsączając nieco oliwę i dodałem bułki tartej i starłem pecorino...dodałem też przetartych pomidorów...
potem wcisnąłem to wszystko z powrotem do środka...wrzuciłem do gara i zapaćkałem resztą przetartych pomidorów...no i oliwa i na ogień...
i trochę mi lepiej...;))
Dużo tego jedzenia na raz. Brzuch Cię nie rozbolał? :). Ja jeśli juz nadziewam bakłażany, czy paprykę, to musi być full wypas, czyli na bogato, najlepiej z jakimś mięskiem.:)
OdpowiedzUsuńjestem dość pojemny ..jak to ktoś określił...;))
OdpowiedzUsuńszczerze to też raczej mięsożerny jestem...ale akurat w momencie przypływu natchnienia nie miałem gdzie kupić mielonego...inna sprawa, że oryginał przepisu właśnie taki jest...bezmięsny...bo w końcu kuchnia włoska to kuchnia biedoty...no i kaparów nie miałem...ale smakowo wyszło naprawdę dobrze...:))