gdybym:
gotował to o 2 godziny dłużej
dodał boczku, marchewki i selera
dał mniej pulpy pomidorowej i oliwy
nazywałoby się to ragù alla bolognese...
teraz to nie wiem jak się nazywa ale i tak jest dobre...;))
posiekaną cebulę i czosnek zeszkliłem na oliwie..
wywaliłem do gara...(teraz teoretycznie powinienem podsmażyć boczek, marchewkę i seler)
podsmażyłem mielone soląc i pieprząc pod koniec...
wywaliłem do cebuli i mieszałem dalej...
dodałem przecieru pomidorowego...
i gotowałem dalej na wolnym ogniu...do bolognese mi 2 godziny zabrakło...;))
starłem ser
i wrzuciłem do środka dalej gotując...
w Bolonii nie używa się spaghetti do tego sosu...to wymysł miłośników kuchni włoskiej..;))
czujecie ten zapach...???;pp
Rzeczywiście, ze spaghetti nie zdarzyło mi się tego sosu jeszcze jeść. Rzadko robię boloński, za to jeśli już robię to staram się to zrobić dobrze, tak dla zasady :) Natomiast często do makaronu stosuję mięso mielone lub kiełbasę rozrobnioną i wtedy też krótko się taki dodatek przygotowuje. I też smakuje :)
OdpowiedzUsuńCo tu tak cicho? Nie gotujesz już? Słoiczki się skończyły? :)))
OdpowiedzUsuńciesze sie, ze tesknisz...;))
OdpowiedzUsuńjeszcze 2 tygodnie pozostaje w Austri z bardzo ograniczonym dostepem do netu i kuchni...pozdrawiam serdecznie...:))
p.s. do sloiczkow tez niestety nie mam dostepu...;))
Witam. Po raz pierwszy wpadam do Ciebie z wizyta i z duza przyjemnoscia przeczytalam za jednym zamachem wszystkie Twoje wpisy:) Z pewnoscia czesto bede zagladac na Twoj blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
@Konsti witam i serdecznie zapraszam... milo wiedziec, ze ktos to czyta i sprawia mu to przyjemnosc...;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :))