niedziela, 17 kwietnia 2011

W rowie znalezione... pulpety z cykorii...;)

Dawno mnie już tutaj nie było...niestety nie miałem czasu nie tylko na gotowanie, ale nawet i na zajrzenie...;))
dzisiaj więc korzystając z pięknej pogody i chwili wolnego czasu wybrałem się na spacer...co prawda nie do rowu, a ogródka znajomego i zaposiadłem na użytek własny cykorię...;))
umyłem jak należy...oczyściłem i wrzuciłem do gara z osoloną wodą z dodatkiem octu winnego...
po obgotowaniu odsączyłem , posiekałem (im drobniej tym lepiej)

Na oliwie od baby zeszkliłem czosnek i rzuciłem na to cykorię na kilka minut....i obficie popieprzyłem białym pieprzem...;)
jak już ładnie przeszła czosnkiem wyrzuciłem z patelni i tu popełniłem odstępstwo od oryginalnego przepisu, a mianowicie wrzuciłem resztkę farszu, który mi pozostał po robieniu arancini ...


całość posypałem obficie startym pecorino...można użyć grana...i bułką tartą, a następnie wymieszałem...
z uzyskanej masy ulepiłem kuleczki, utaplałem w jajku, obtoczyłem w bułce tartej i usmażyłem na głębokim oleju...

jeśli uda mi się nie zjeść wszystkich dzisiaj, to jutro dorobię do nich sos majonezowo-chrzanowy...;)

2 komentarze:

  1. Fajne :) Cykorię bardzo lubię, więc czemu nie.
    A ja ostatnio widziałam przepis na pulpety z lampascioni. Też jestem ciekawa smaku, chociaż mogą się pojawić po nich sensacje jelitowe :). Na takie pulpeciki trochę tych cebulek jednak potrzeba...

    OdpowiedzUsuń
  2. podniosłaś mnie na duchu...:)
    poszedłem na lenia i nie posiekałem odpowiednio drobno, więc potem miałem problemy z formowaniem kulek...;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))