w sumie miałem sobie coś z ogonków wymodzić, ale okazały się zbyt twarde...:(
znaczy karczochy obrałem i wrzuciłem najpierw do wody z cytryną, żeby
odciągnąć goryczkę, a potem obsuszone nieco do naczynia, wrzuciłem
posiekany czosnek, sypnąłem solą, pieprzem i natką pietruszki..wrzuciłem
nawet peperoncino i sypnąłem pecorino..
strużka oliwy i sru bianco..
i do pieca na 30 minut i 180C przykryte folią aluminiową...
a do tego chleb obtaczany w jajku smażony na oliwie...
Hmm nigdy nie jadłam karczochow, pewnie dlatego ze tak ciężko dostępne:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne i zapraszam do siebie
zielenie.blogspot.com
ja też pierwszy raz jadłem dopiero tutaj..:)
Usuń