w sumie to zaplanowałem sobie na obiad ziemniaki z sadzonym i zsiadłym
mlekiem, ale przechodziłem obok mojego ulubionego sklepu i pomyślałem,
że zajdę..znaczy tak sobie o wątróbce pomyślałem..nieśmiało..
zaszedłem na stoisko mięsne..niby jest, ale jakaś taka podejrzana..więc zasięgnąłem informacji u personelu..
znaczy cielęca...nie wieprzowa..zacząłem krzywić ryja na wszelkie
możliwe sposoby, bo jakoś tak wołowa mi nie tego..i kierowniczka się
wynurzyła..
-jak tak bardzo chcesz to ja ci zamówię na czwartek..
-znaczy ja to chcę, tylko nie wiem, czy będę w stanie odebrać..
-to ja ci do domu przyniosę, tylko daj mi znać najpóźniej w poniedziałek...
znaczy mam dzwonić..;)
no i tą cielęcą wziąłem..wątrobę znaczy...
i sobie wynalazłem takiego przepisa..
wątroba cielęca w sosie na zimno..
w sumie nie więcej niż 30 minut roboty...
jedzenia też w sumie nie więcej..:(
oczywiście zmodyfikowałem nieco..
znaczy kazali do rondla wrzucić puszkę pomidorów pelatych..w sensie 0,5
kg..miałem tylko 0,4 w grubą kostkę..ząbek czosnku, pęczek natki
pietruszki posiekany i tyleż samo bazylii..gotować na wolnym ogniu coby
się stężało nieco..i kazali kostkę rosołową wrzucić, ale zaniechałem
wlewając resztę rosołu...;)
jak już stężeje nakazali wlać szklankę octu winnego..znaczy wlałem 1/2 i jeśli ktoś nie przepada lepiej mniej..:)
gotować dalej , aż do zgęstnienia..
w międzyczasie..wątrobę pozbawić żył..pociąć na cienkie plasterki..tutaj już w sklepie tną i nie można całej kupić..;)
i sru na grilla..
tak ze 2 minuty kilkakrotnie obracając..;)
potem te zgrillowane na talerz...
posypać płatkami czosnku..
upaprać tym sosem..
niestety poczekać, aż ostygnie..
no i zjeść ze smakiem..:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))