postanowiłem na własnym organizmie przetestować w ramach kolacji przepis na karczochy , który wyłudziłem wczoraj...;)
otwieramy tego onego..
wsypujemy mu pieprzu, soli i trochę oliwy.znaczy oliwę można wlać..;)
i rzucamy na patelnię z dnem przykrytym wodą..znaczy, żeby się nie przyjarały...
i nasunęły mi się wnioski..znaczy smakowo bardzo ok, ale tego się nie da
zrobić na głodniaka..trzeba stać nad tą patelnią i pilnować, żeby się
nie spaliły..no i trzeba karczochy małe używać..:)
A skad Ty swieze karczochy wytrzasnales?
OdpowiedzUsuńporządki robiłem..na blogu znaczy...wiosną robiłem i z bliżej nie znanych mi powodów nie zamieściłem posta...więc teraz mając nieco czasu zabrałem się za kasowanie, ewentualnie wstawianie tego, czego nie wstawiłem wcześniej, żeby być na bieżąco..:)
UsuńHe,he a juz myslalam,ze masz jakiegos bardzo operatywnego dostawce :)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńaż tak dobrze to nie mam, ale nie narzekam, bo jest tu wiele innych smakowitych rzeczy..karczochy pojawią się za kilka miesięcy..jeszcze nie te miejscowe, bo z Sycylii, ale i tak przez kilka miesięcy będą dostępne..:)