w ramach ostatniego sprzątania lodówki został mi do zutylizowania fenkuł..taki raczej dziki, a w każdym razie mało cywilizowany...
sięgnąłem więc do zasobów kuchni sycylijskiej i wynalazłem kilka przepisów...poczytałem..skonfrontowałem ze stanami magazynowymi..rozebrałem na czynniki pierwsze..poskładałem do kupy...
i wyszło mi tak..
kazali tego biednego fenkuła rozmontować i ugotować w dobrze osolonej wodzie..
posiekać drobno cebule i zesmaczyć oliwę...
w momencie kiedy zaczyna się już rumienić dorzucamy anchois,kilka rodzynek i pokrojonego fenkuła..wodę zostawiamy do gotowania makaronu..;)
i na końcu kawałki sardynek...
gotujemy, aż sardynki przestaną przypominać cokolwiek..;)
muchołapki się obudziły..;)
podlewamy nieco wodą spod makaronu..pieprzymy , solimy wrzucamy nieco szafranu...
wrzucamy makaron..miąchamy, miąchamy...
na talerz i sypiemy płatkami migdałów...
w sumie w 2 przepisach, które konfrontowałem różnice polegały jedynie na kolejności dodawania składników..w sensie rodzynek..:DDD
Ciekawe. Zostalo mi jeszcze troche kopru wloskiego (ale to taki koper ze sklepu oczywiscie), bo mam ostatnio faze niebywala na fenkula ;)) Rozumiem, ze to wszystko, tzn. skladniki sosu, ma sie tak rozgotowac, zeby nie powiedziec rozciapac ?
OdpowiedzUsuńwszystko niekoniecznie, ale sardynki tak...cebula i fenkuł w sumie się też rozciapią jeśli będą drobno pokrojone...:)
UsuńDziekuje, dzisiaj jestem slomiana wdowa i zrobie sobie na obiad ;))
Usuńpodziel się wrażeniami...:))
UsuńTo bylo bardzo smaczne, aczkolwiek w ostatniej chwili spostrzeglam, ze nie mam juz anchois, wiec byly same sardynki. A anchois na pewno smak bylby bardziej ostry, wyrazisty... No i ten dziki fenkul to tez pewnie co innego niz ten ze sklepu... Ale bylo to bardzo smaczne, znudzil mi sie juz makaron z bolognaise i baklazanem ;)) Dzieki za przepis!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci smakowało...ja w sumie z bakłażanem chyba ze 2x w życiu jadłem..:DD
Usuń