zaszedłem do sklepu i stałem jak ten głupek z otwartą gęba i cieknącą śliną...
znaczy wątróbki, które są tutaj w stanie wolnym trudno dostępne zobaczyłem..ale z sercami razem..
znaczy po krótkich negocjacjach mi powybierali te serca...
pokroiłem....rzuciłem na maseło..i tak 3 minuty na ostrym ogniu
mieszając coby się nie zjarały..sól...bryzg rosso (jakby ktoś nie
zauważył nowe pojęcie techniczne wprowadzam do słownika kuchennego) i 7
długich minut na małym ogniu...
a potem to już z górki..wyłączyłem, wrzuciłem masło i natkę , wymiąchałem..
i to jest naprawdę super..
znaczy fegatini al rosso.:DDDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))