sobie stworzyłem rzecz piękną i mogę polecić..ale po kolei..
znaczy wracając z pracy zajechałem sobie do sklepu i ona szefowa działu
mięsnego już mi z daleka krzyczy, że nic mi dzisiaj nie da..i w sumie to
ja nawet nie miałem zamiaru nic mięsnego..po bułki wstąpiłem, ale skoro
ona mi mówi, że nie da to co ja się będę poddawał..;>
a fegatini..??
pobiegła i przyniosła..dała to wziąłem... co jej będę przykrość robił..;)
zerżnąłem cebulkę alla Julka, że niby jak Julienne lubi... i podsmażyłem prawie na chrupko na oliwie..
wywaliłem z patelni..fegatini oprószyłem mąką z ciecierzycy i sru na
oliwę..obsmażyłem dwustronnie i srujnąłem im pięćdziesiątkę
żubrówki...jak się wypaliło to popieprzyłem bardzo obficie, poprawiłem
bianco..wrzuciłem łychę powideł śliwkowych zredukowałem i posoliłem...
a na talerzu poprószyłem płatkami cacioricotty...
miodzio..:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))