biednemu to zawsze wiatr w oczy wieje, albo co gorsza słońce w oczy i kłody pod nogi..:(
znaczy kilka tygodni temu zainwestowałem w kokosa..pół godziny mi szukał takiego z mlekiem..znalazł...
i sobie tak pomyślałem, ze w tym mleczku kokosowym sobie jakieś danie wymodzę...
poszedłem do samochodu w tych 40C po odpowiedni sprzęt..
nawierciłem i d..a blada.wysechł se był w międzyczasie..
kopłem se go dla ulżenia, ale nie pomogło... odniosłem kontuzję i poszedłem po inny sprzęt...
z lepszym skutkiem znaczy..dokonałem trepanacji..
starłem..
na oliwę rzuciłem czosnek, peperoncino i anchois..
jak się zesmaczyło rzuciłem drobno pokrojoną pierś kurczaka i zamoczone
wcześniej rodzynki... jak się podsmażyło lekko chlupnąłem sosu sojowego i
balsamico, a po redukcji podlałem wodą i wrzuciłem tego kokosa..
a potem dorzuciłem pokrojoną czerwoną paprykę..poddusiłem nieco..łychę
miodu, sproszkowane kanie..(dzięki Tusia :)) i odrobinę curcumy...
pieprz sól do smaku..
do ryżu pod koniec gotowania dodałem gałki muszkatołowej..;)
znaczy w sumie wyszło dobre..:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))