jako, że dzisiaj święto wyzwolenia Itali jest..i pełnia prawie w
dodatku..znaczy kwestię pełni jestem w stanie logicznie
wytłumaczyć..kwestii wyzwolenia Italii za cholery..oni, znaczy Włosi,
zresztą tez...;)
w każdym razie wybrałem się na poszukiwanie muszelek..a wiadomo, ze nic
tak nie wyostrza wzroku jak frutti di mare..znaczy insalata di mare w
charakterze antipasto...;)
własnego wyrobu pieczywo z ciasta pizzowego...
toffie al Dio Nettuno..
znaczy miejscowa pasta z wszystkim co w morzu pełza i porusza się dziwnie , albo wcale...;0
i w sumie to już w tym momencie miałem dość prawie..;D
ale zeżarłem jeszcze spigolę z rusztu..
i sałatę, bo mi jakoś tak sałaty brakowało...w organizmie znaczy...w kieszeni zresztą też...znaczy nie zapłaciłem..;P
w krytyka kulinarnego się bawiłem, ale w sumie za wyjątkiem nadmiaru oleju w insalata di mare nie mam co krytykować...:D
a teraz idę się zająć muszelkami..;)
Dobrze czasami napelnic brzuszek smakowitymi potrawami :-)
OdpowiedzUsuńnie mam ostatnio czasu na gotowanie, więc muszę się podpierwć ..:D
UsuńLubię takie relacje z wyżerek w lokalach czy na imprezach. Dawaj tu częściej takie posty! :)
OdpowiedzUsuńpewnie si·ę spełni..na razie to czasu oddychać nie mam..:)
Usuń