już abstrahując od tego, że z królika nie ma solidnych porcji, chyba, że występuje w ilości sztuk jedna na głowę.. ;)
to właśnie sobie wymodziłem... najpierw wstawiłem go na 6 godzin do
lodówki zalanego kefirem w towarzystwie lauru, ziela angielskiego,
gałązki rozmarynu, majeranku, szalotki, czosnku i pieprzu..
potem wyciągnąłem , umyłem, wysuszyłem i na oliwę..podsmażyłem i srujnąłem bianco...;)
jak się zredukowało podlałem nieco wodą i wlałem marynatę..i przykrywka...:)
i do tego ziemniaki z cacioricottą, majerankiem i rozmarynem zapiekane w
piecu i ... przecież wczoraj blender zakupiłem... znaczy wrzuciłem
buraczki, czosnek, kilka listków mięty..sól, pieprz i oliwa i wcisnąłem
przycisk oznaczony cyfrą 3..:DDD
ale dobre..:)
Baaaardzo apetyczne danie, bardzo!:)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie jadam krolika nie tylko ze wzgledu na marnosc porcji, ale zawsze moge wyprobowac te marynate na innym zwierzu, prawda?;)
I oczywiscie podkradam pomysl na zapiekane ziemniaki! Wygladaja bosko!:)
Pozdrowionka!:)
miło mi, że znalazłaś coś dla siebie...:)
Usuń