że niby afrodyzjakalne miało być...:D
znaczy najpierw to ja te cozze obrałem i otworzyłem...znaczy wrzuciłem je do gara..chlusnąłem bianco...sypnąłem nieco natki pietruszki, posiekanego czosnku i pieprzu i poczekałem, aż się rozluźnią..i otworzą znaczy...;)
obrałem szparagi..pokroiłem na kawałki i sru na patelnię z oliwą, czosnkiem i peperoncino... no i oczywiscie sru bianco...
poddusiłem nieco i wrzuciłem te wszystkie małże coby zawarły ten związek smakowo-aromatyczny ze szparagami...;)
a potem walnąłęm na to wszystko spaghetti..wymiąchałem, wymiąchałem..zesmaczyłem..sypnąłem jeszcze natki pietruszki i na talerz...
bianco mi się kończy co prawda , ale nie żałuję..warto było..:)
A byś se chociaż trochę dzikich szparagów nazbierał. Pewnie nie chce Ci się po rowach biegac :)
OdpowiedzUsuńnie tyle nie chce co nie bardzo mam czas..ale i tak jem dzikie co trzeci dzień..:DD:)
UsuńI przepisami się wcale nie pochwalisz? ;)
Usuńsię pochwalę..na razie to mam jeszcze kilkadziesiąt nieobrobionych postów..w sensie zdjęciowo-tekstowym..nie mam czasu...więc albo coś wrzucam na bieżąco po zjedzeniu, albo leży i czeka, aż się nazbiera i będę miał czas..w sumie szparagi dzikie można używać dokładnie tak samo jak uprawiane, należy jednak pamiętać, że mają o wiele bardziej zdecydowany smak, więc w niektórych potrawach zalecane jest używanie mniejszej ich ilości niż tych kupnych..:)
Usuń