Szukałem natchnienia w necie, aż w końcu znalazłem...
a teraz już nawet zjadłem...:)
bo tak w ogóle to zjadłem obiad i mnie taka niemożebna ochota na rybę wzięła, że już zaczynam szukać sprawcy mojej ciąży...;PP
poszedłem do rybaka, ale oni tak dobrze mają, że wieczorem to już im się pracować nie chce...daleko łazić mi się nie chciało, bo mnie głód osłabiał, więc zakupiłem w sklepie mrożone filety..;)
i tak się zagłębiłem w poszukiwaniu inspiracji jak by tak te filety dorszowe zrobić inaczej niż do tej pory...
chyba z 50 przepisów przeleciałem i w końcu postanowiłem połączyć regionalny puglijski przepis z jakims z centralnych Włoch... znaczy w sumie zrobiłem po swojemu nieco...;)
nasączyłem oliwę smakiem czosnku i peperoncino..
wywaliłem te ostatnie i wrzuciłem anchois, a potem kilka oliwek czarnych, kapary i 2 łychy pomidorów krojonych.. chwilkę podsmażyłem i położyłem rybę..
z lekka ją podsmażyłem, obróciłem delikatnie...
i chlusnąłem szklankę bianco...co jej będę żałował..;)
a jak odparowało wrzuciłem dwie łyżki pesto z bazylii...pieprz i sół..:)
zjadłem z ziemniakami smażonymi w ćwiartkach, ale mi się na talerzu nie mieściły, a zbyt głodny byłem, żeby kombinować jakieś estetyczne rozwiązania..
wyszło bardzo dobre..mogę polecić, szczególnie miłośnikom bazylii, do których ja akurat się nie zaliczam..
moim dodatkiem do oryginalnego przepisu były oliwki i kapary..w sensie reprezentowały Apulijskie przepisy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))