wtorek, 21 grudnia 2010

Świąteczne porządki...;)) pulpety ryżowe w 3 smakach w sosie pomidorowo-tuńczykowym na ostro...

Takiego długiego tytułu to dawno nie widziałem..;))
Podejrzewam, że dzisiaj jest ostatni post napisany w tym roku, więc wszystkim, którzy tu zaglądają życzę wesołych Świąt i Nowego Roku zresztą też..:))

i oczywiście dziękuję za to, że zaglądacie...:))

a teraz do roboty...;))

wymyśliłem sobie kuleczki ryżowe...i tak naprawdę miałem zamiar, a nawet zacząłem produkcję już wczoraj wieczorem...na kolację... ale odebrałem telefon...
"Toma , andiamo a prendere un caffe al bar...???"
przyjaciel można powiedzieć...tak bliski, że aż mi się zapomniało, że to Włoch jest...;))
pojechaliśmy do Mandurii, bo oczywiście tego, że ma coś tam do załatwienia zapomniał mi powiedzieć... w sumie ta kawa z dodatkami trwała do 24.00 od godziny 18.30..;))
normalka...południe Włoch...

więc pomimo tego, że zjedliśmy jakieś calzone byłem głodny i nie ukrywam, że wściekły...
ugotowany uprzednio ryż podzieliłem na 3 porcje...
i kazdą z nich przyprawiłem odmienną przyprawą...
 curry, cynamon i gałka muszkatołowa...
przygotowałem jajko z pieprzem i oregano do obtoczenia pulpetów i bułkę tartą...


 


przyznam, że część zeżarłem bezczelnie jeszcze w nocy...no głodny byłem...
zresztą pierwotną ideą było pozostawienie ich w formie kuleczek bez żadnych innych dodatków i przegryzanie od czasu do czasu...;))
 Dzisiaj jednak wpadłem na pomysł podania ich z pikantnym sosem pomidorowym..;)) 


do zeszklonych na oliwie od baby cebuli i czosnku dodałem hojną ręką peperoncino i potem tuńczyka i pomidory pocięte w kostkę...
poddusiłem i wyszło coś takiego...:))


i muszę przyznać, że zestawienie smakowe było bardzo interesujące...kulki ryżowe, były pomieszane więc nigdy nie wiedziałem jedząc jaki smak mnie czeka... ;))
 a w ramach wolnych mocy produkcyjnych zerwałem w moim rowie kilka liści szałwi, obtoczyłem w jajku pozostałym od pulpetów i usmażyłem...


na okres obżarstwa świątecznego będzie jak znalazł...;))

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Risotto alle cime di rape...;))

Dawno już miałem ochotę to zrobić, ale chyba obawiałem się porażki, a mówiąc szczerze nie wiedziałem jak to będzie pasowało do siebie... ale znalazłem natchnienie u wujka Googla...;))

Najpierw sobie ugotowałem te kwiatuszki niedorozwinięte...

Obrazek


Obrazek

czosnek zeszkliłem na oliwie od baby z dodatkiem anchois i peperoncino...
i sru... ryżu...na to...;))

Obrazek

pociąłem odsączone cime...

Obrazek

wrzuciłem do gara i podlałem wszystko wodą z gotowania...(w ramach recyklingu)

Obrazek

a po wyłączeniu gazu sypnąłem startym serem i pieprzem i masła ciut wrzuciłem...

Obrazek


Obrazek

no i zeżarłem... z rosso, ale bianco też dałoby radę..;))


i przyznam, że było dobre..a nawet bardzo dobre... teraz muszę spróbować jak się sprawdzi w tej kompozycji wyrób słoiczkowy...;))

niedziela, 19 grudnia 2010

W rowie znalezione...;)) boćwina po raz n-ty...

Obawiałem się, że po okresie niskiej temperatury nic godnego włożenia do garnka nie znajdę, ale...
znalazłem boćwinę..;))
wiem... była już... ale jeszcze nie w tym wydaniu...;))
Myślą przewodnią było przygotowanie jakiejś przekąski...tak do wina...żeby sobie od czasu do czasu przegryźć małe co nieco...:)

Ale wracajmy do kuchni...
 oddzieliłem liście od łodyżek, umyłem i ugotowałem osobno w posolonej wodzie...
wyjąłem i odsączyłem...

Nie chodzi mi tutaj o sprzedawanie przepisu, ale o pokazanie jak można szybko, niskim nakładem kosztów i czasu zrobić w kuchni coś dobrego ...
kiedyś w ramach zakładu przygotowałem ucztę z 10 potraw z ziemniaka... kazda miała inny smak i inny wygląd, a mój rywal po spróbowaniu piątej z rzędu przestał zadawać już pytanie : " z czego to jest...??"


 następnie posiekałem cebulę i czosnek... i połowę wrzuciłem na rozgrzaną oliwę od baby z dodatkiem olio santo i peperoncino...
pozostałą cebulę dorzuciłem do liści, a czosnek na patelnię z oliwą od baby i olio santo...;))

do liści dorzuciłem posiekane kapary , a do rondelka z peperoncino w całości...
w momencie kiedy czosnek był zeszklony dorzuciłem tam liści... do rondelka z cebulą natomiast łodyżki...

liście po z aromatyzowaniu ich wyrzuciłem na miskę, a do rondelka z łodyżkami dodałem posiekanych pomidorów...


poddusiłem nieco i starłem pecorino...

połowę pecorino wrzuciłem do miski z liśćmi, dodałem jajko, gałki muszkatołowej  i popieprzyłem...

 no i wymiąchałem oczywiście, a nawet dodałem nieco bułki tartej dla uzyskania właściwej konsystencji ...

Łodyżki wyłączyłem popieprzyłem i dodałem pecorino... z liści natomiast ulepiłem kuleczki i usmażyłem na głębokim oleju..:))





O ile pierwsze smaczniejsze jest na ciepło...dając jednak kilka minut na przejście smakami, o tyle kuleczki można z powodzeniem zjadać na zimno..:))

jeszcze taka drobna uwaga techniczna... jeśli komuś nie odpowiada wygląd zewnętrzny kuleczek wystarczy je obtoczyć w jajku i bułce tartej..ja użyłem tylko mąki, więc wyszły w kolorze maskującym..;))

środa, 15 grudnia 2010

taki sobie wynalazek...;))

Ponieważ jeszcze w pamięci mam smak sycylijskich arancini , a zostało mi z obiadu ryżu ( o tym, że mi się nie chciało robić  nic nie będę pisał...;)) ) wymieszałem go ze startym pecorino i natką pietruszki , popieprzyłem , ulepiłem kuleczki i obtoczyłem w rozbitym popieprzonym i posolonym jajku i bułce tartej...


zastanawiałem się co prawda nad opcją podduszenia ich jeszcze w sosie pomidorowym i podania w zanurzeniu, ale wydzielały zbyt zachęcający jak na moją słabą silną wolę aromat...
no mówiąc po ludzku zeżarłem...;))

i tak sobie wymyśliłem , że te kuleczki to doskonały sposób na pozbycie się różnego typu resztek farszów, jarzynek, itp.
dlatego jutro zrobię sobie mały zapasik takich kuleczek o różnych smakach ...
tak do przegryzania...;))

wtorek, 14 grudnia 2010

Rolady z cukinii z kurczakiem w sosie pomidorowym...;))

Tak naprawdę to powinno się to raczej nazywać kurczak owinięty cukinią, duszony w sosie pomidorowym na ostro z ryżem...;))
 Na oliwie od baby zeszkliłem posiekany czosnek i cebulę...dodałem też peperoncino... sporo...tak na zachętę dla jednej koleżanki...;))



Cukinię pociąłem wzdłuż, popieprzyłem (z myślą o koleżance ), posoliłem ( to akurat jakoś tak bezmyślnie zrobiłem...) zawinąłem w cukinię kawałki piersi kurczaka i


 wrzuciłem do rondelka na oliwę, a po kilku minutach zalałem passatą pomidorową...znaczy przecierem...dodałem pietruszki, kaparów z soli  i dusiłem pod przykryciem kilkanaście minut...:)
 wyłożyłem na talerz...




 i poprószyłem obficie pecorino...:)
stół, krzesło i kawałek podłogi przy okazji też, ale to w ramach efektu ubocznego...;))


W sumie zadowolony jestem z wyniku, ale muszę się przyznać, że ideę zaczerpnąłem stąd   
Co prawda absolutnie nie trzymałem się tamtej wersji, ale liczy się impuls...;))

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Pasta con i broccoli..;))

dzisiaj to jakieś takie bardzo erotyczne danie ugotowałem...znaczy przepis taki ... pasta con i broccoli...;))

najpierw kazali porżnąć na takie nie najmniejsze i wypłukać...
przerżnąłem i wypłukałem ...

Obrazek

potem kazali włożyć do wody kwaśnej i umyć...
i wyjąć...
i włożyć do gara z lekko posoloną wodą...
znaczy podgotować do połowy...
na patelnię świętego oleju wlać kazali...znaczy olio santo (z peperoncino zalewa) i włożyć czosnek i go zeszklić...

Obrazek

i kazali wyjąć...

Obrazek

i włożyć anchois...i pocierać coby rozpuścić...
i wyjąć brokuły i włożyć makaron...
i pod koniec znowu włożyć brokuły... do tego makaronu znaczy...
i potrzeć pecorino...
włożyć na patelnię z tymi rozpuszczonymi i wymieszać razem z pogniecionym czosnkiem...

Obrazek

no i potem wymieszać to wszystko razem i posypać nieco bułką tartą...
i w końcu...
wyjąć z gara...
i włożyć na talerz...;))

Obrazek


Obrazek

niedziela, 12 grudnia 2010

Taki sobie chwast... cardo...;)) odsłona 2.

Karczoch hiszpański na sposób śródziemnomorski...tak po przetłumaczeniu powinno się nazywać to co zrobiłem...
ale...
oczyszczone i pomoczone w kwaśnej wodzie ugotowałem z niewielkim dodatkiem soli...
doprowadzając do połowy. Po odcedzeniu poukładałem w garnku warstwami posypując posiekanymi: natką pietruszki, kaparami z soli, anchois, startym pecorino i tartą bułką... i polałem oliwą z oliwek... od baby oczywiście...

i do tego miejsca jest wszystko ok...powinienem to teraz włożyć na kilka zdrowasiek do piekarnika  200 C.. ale...
nie mam sprawnego piekarnika, więc podlałem nieco wodą i dokończyłem gotowania na kuchni...:))

Dobre zarówno na ciepło jak i na zimno...:))
 

Risotto ai carciofi...;))

chyba dojrzałem do polubienia risotto...;))

risotto ai carciofi

obrany ząbek czosnku i posiekaną natkę pietruszki na oliwę...najlepiej od baby... i masło...;))

Obrazek

jak czosnek zacznie zmieniać kolor wyciągamy go i wrzucamy pocięte karczochy... (nie piszę o czyszczeniu, bo naturalne chyba...)

Obrazek

chwilkę pozwalamy przejść im smakiem i aromatem czosnku i pietruszki i dolewamy wywar warzywny...ja akurat użyłem rosołu z kurczaka, bo taki miałem pod ręką...;))

Obrazek

no i oczywiście ryż...a potem powtarzamy, aż do końca...mieszanie i dolewanie...
pod koniec solimy, pieprzymy, wyłączamy kuchenkę i kładziemy kawałek masła i posypujemy startym serem...(nie piszę jakim, żeby nie ograniczać inwencji...ja używam pecorino)

Obrazek

na talerzu posypujemy natką pietruszki...;))

Obrazek